Creative Commons Polska

[Krzysztof Siewicz <siewi AT interia.pl>]

Proponuję spojrzeć na ten problem z innej strony.

Kochani twórcy, wydawcy, producenci itp. - przyjmijcie proszę do wiadomości, 
że popyt na dobra niematerialne oferowane przez Was w tradycyjnej formie 
(nośnik materialny + bardzo wąska licencja na korzystanie) MALEJE. Ludzie po 
prostu nie są zainteresowani kupowaniem czegoś, z czym nie mogą zrobić więcej 
niż posłuchać na jednym odtwarzaczu i koniec.

Ludzie chcą się dzielić kupowaną przez siebie muzyką, chcą ją samplować, 
ripować, tworzyć na jej podstawie nowe utwory i tak dalej. Jeżeli nie 
będziecie im tego oferować, to znajdą sobie alternatywne źródło tych praw.

Mówiąc "praw" mam na myśli zarówno uprawnienia w sensie ścisłym (czyli coraz 
więcej osób będzie chciało nabywać utwory na szerokich licencjach CC), jak 
też i możliwość w pozaprawnym tego słowa znaczeniu (czyli coraz więcej osób 
będzie pobierać utwory z nieautoryzowanych sieci, gdzie utwory - chociaż 
"nieoryginalne" są bardziej wartościowe niż "oryginały" - bo nie mają wady 
ukrytej w postaci DRM.)

Możemy oczywiście ustanawiać prawo i kazać policji, żeby zamiast ścigania 
gwałcicieli ścigała osoby, które mają wyżej opisane preferencje nabywcze. 
Wtedy po prostu wzrośnie cena dóbr, co do których nabywca może zrobić więcej, 
a część tych osób zadowoli się ich gorszymi substytutami - czyli dobrami, 
którymi nie można się dzielić oraz tworzyć na ich podstawie.

To jest dokładnie to, co proponują "obrońcy" "praw twórcy" - zwiększenie ceny 
za wolność użytkownika, mimo że rynek byłby w stanie wycenić ją na dużo 
niższym poziomie. I proszę nie mówić, że na rynku bez takiej regulacji nie 
byłoby podaży tej wolności. Istnienie popytu jest wystarczającym warunkiem 
podaży na konkurencyjnym rynku, chyba że coś przegapiłem na zajęciach z 
ekonomii.

Pozdrawiam,
Krzysiek

----------------------------------------------------------------------
Dotknij mnie! >>> http://link.interia.pl/f19ca