Creative Commons Polska

[Paweł Wizimirski <wizi AT 9lives.pl>]

> A więc uważasz, że nie należy się ludziom możliwość oglądania
> twojego filmu/słuchania twojej muzyki? To dla kogo ją tworzysz?
> Patrzysz na użytkowników sieci p2p z góry jak na złodziei, i
> przez to każde ich słowo traktujesz jak "wymówkę złodzieja"
> [i wcale się tobie nie dziwię, jeśli niektórzy przedstawiają ci
> sprawę w takim właśnie świetle i trudno im nie uwierzyć].
> A twoi odbiorcy to nie "chodzące portfele", tylko żywi ludzie,
> tacy jak ty, którzy TEŻ mają swoje prawa, podobnie jak ty. Mnie
> akurat nie dziwi, że starają się tych praw domagać.
jakich praw? podoba mi się twój portfel więc mi go daj! moje prawo! 
aaaa! jakie prawo?? to raczej "rozpuszczenie żądzy" :) Najzabawniejsze 
dla mnie są "ściągacze kolekcjonerzy" - mają w swoich zbiorach po 
kilkanaście tysięcy płyt, ale 99% nigdy ich nie słuchali :)
mają prawo na to - na co im twórcy pozwolą :)
> Nie każdy użytkownik sieci p2p chce cię okradać. Ja sam ściągnąłem
> sporo pirackich książek w PDF, które przeczytałem raz, "po łebkach",
> bo mnie nie zaciekawiły lub nie znalazłem w nich tego czego szukałem.
> Gdybym miał je kupić, to wtedy to JA byłbym nieźle stratny, bo bym
> wywalił qpę kasy w błoto i nic z tego nie miał oprócz stosu makulatury :P
> Z drugiej strony wiele takich książek mnie zainteresowało i tylko
> dzięki temu je kupiłem, mam pokaźną [i kosztowną!] biblioteczkę
> książek, które uznałem za wartościowe. Gdybym wcześniej tego nie
> wiedział, raczej nie wydałbym tej kasy "w ciemno". Mam też sporo
> oryginalnych płyt z muzyką, której wcześniej posłuchałem sobie na
> internetowych radiach czy ściągnąłem z p2p i uznałem, że warto by
> było mieć je w ładnym pudełku i lepszej jakości.
hmmm... nie lubimy chodzic do księgarni i powertować? z drugiej strony 
książki to trochę inne "medium" - istnieje bariera migających ekranowych 
literek i książki, którą pożna dotknąć, czy zabrac do pociągu. z muzyką, 
czy filmem jest inaczej. istnieje - owszem - fetysz płyty, ale odbiór 
jest taki sam w przypadku oryginału i "pirackiej" kopii.
> Z moich doświadczeń wynika, że jest jednak spora liczba osób, które
> wcale nie chcą "okradać" twórców i potrafią ich wynagrodzić, jeśli
> ich dzieła rzeczywiście na to zasługują. Gdyby im to jakoś umożliwić,
> a nie stawiać z góry na pozycji "złodziei", na pewno by to robili.
sęk w tym, żeby ci ludie nie "okradali" :) poza tym - ciekawostka:  do 
pewnego nakładu muzyk nie zarabia na płytach praktycznie nic, chyba, że 
je wyda płytę niskobudżetową w małej wytwórni. niestety - zgodnie z 
przeprowadzanymi przeze mnie ankietami ludzie rzadko "wynagradzają" 
muzyków, których "okradli". poza tym tekst - "jesli rzeczywiście na to 
zasługują" bardzo mnie rozbawił. przeciez jeśi nie zasługują - po co 
ściągać?
> Owszem, jest to abstrakt, i każdy rozumie go na swój własny sposób,
> każdy ma o nim inne pojęcie [może właśnie o to chodzi? :P]. To takie
> "słowo-wytrych", pod którym każdy rozumie to, co mu pasuje.
> A ty co rozumiesz pod pojęciem "własność intelektualna"? Co jest
> przedmiotem tej własności i na czym ona polega? W jaki sposób
> użytkownicy sieci p2p pozbawiają cię tej własności? Na jaką wartość?
na wartość mile spędzonych godzin przy muzyce, filmach etc. uważaj - te 
chwile są prawie bezcenne. idąc do kina płacisz, czy wypożyczając film? 
tak? i co z tego masz? rozrywkę! a ta rozrywka to twoja realna korzyść. 
co jest przedmiotem własności - tu posłużę się linkiem
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dobro_niematerialne
http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_autorskie
warto wiedzieć
a mówiąc tak po prostu - twórczość staje się luksusowym i bardzo drogim 
hobby dla pewnej grupy pasjonatow. w środowiskach muzycznych krążą 
kawały typu: "co mówi niepracujący muzyk do pracującego? - poproszę 
zapiekankę" wielu z nich traci siłę i energię do tworzenia - wytrwać 
mogą - nie - najlepsi - tylko najbogatsi o największych i najszerszych 
plecach i łopacie. co z tego, że ktoś to stworzył, jesli nic z tego nie 
ma, a tobie tak naprawdę to wszystko jedno. gdyby z p2p łączyło się coś 
więcej niż tylko roszczenie "moje! nalezy się!" to by było naprawdę 
miło... z drugiej strony... ale o tym za moment

> 90% ludzi wierzy we wszystko, w czym podane są dane procentowe...
> A żeby oskarżać kogoś o łamanie praw majątkowych, to wypadałoby mu
> to najpierw udowodnić. Chyba obowiązuje jeszcze w tym kraju
> domniemanie niewinności? Czy może już nie?
:)
> Chyba czytałeś umowy gdy je podpisywałeś? A teraz pytasz, czy ci
> wolno? Znaczy nie wiesz, co tak właściwie ten ZAiKS robi i jaki
> masz z niego pożytek, a na co ci nie zezwala?
> Co do licencji CC to zajrzyj do FAQ, jest tam o tym mowa, jednak z
> tego co wiem, są też ostrzeżenia, by podchodzić ostrożnie do licencji
> CC jeśli ma się coś wspólnego z OZZ.
> Było patrzeć, z kim się podpisuje cyrograf ;) Polecam też to:
> http://www.zaiks-stop.v.pl/
wiem co podpisywałem, ale pamiętam o swoich prawach zapewnionych mi 
ustawą - tu się rodzi niewielki konkflikt :) ale myślę, że do 
rozwiazania. co do zaiks'u - to lubić się go nie da, ale nie lubic - po 
prostu nie można - mają "monopol" i tyle, a jednak mając utwory objęte 
ochroną - śpie spokojnie
> No właśnie...
> I tu mam pewne pytanie do ciebie. Chcąc wydać płytę, musisz przekazać
> swój utwór jakiemuś wydawcy, oddać pod "ochronę" ZAiKS itd itp. W
> efekcie z całego zysku z końcowych odbiorców do ciebie trafia jakiś
> niewielki procent, a ceny twoich płyt z muzyką są niepotrzebnie dużo
> droższe, niż by mogły być, przez co nie możesz z nią trafić do większej
> ilości ludzi. Do tego jeszcze musisz się zastanawiać, czy jak masz
> umowę z OZZ, to co ci wolno robić z twoją własną muzyką, a czego nie 
> [sic!].
> Podobnie twoi odbiorcy są sfrustrowani, bo niektórzy nie mogą sobie
> pozwolić na ten "luksus", jakim są płyty z twoją muzyką, i nie wiedzą
> też za bardzo, co im wolno z nią robić, a czego nie.
to zalezy od wydawcy i ciebie - na co sobie pozwolisz i czy - za wszelką 
cenę chcesz się "wydać", czy myślisz i tworzysz dla ludzi. masz jednak 
szereg praw i obowiązków, o których warto pamiętać.
> Co byś powiedział, gdyby ktoś zaproponował ci dystrybucję twojej muzyki
> w Internecie, poprzez sieci p2p, oferując ci niższe koszty takiej
> dystrybucji niż w przypadku tradycyjnego wydawcy, trafienie do większego
> grona odbiorców, danie im większej możliwości wyboru które piosenki chcą
> zakupić, a których nie chcą [na płycie CD nie mają wyboru], i odciążenie
> kieszeni twoich odbiorców z niepotrzebnych opłat? Poszedłbyś na taki
> układ?
prowadzę netlabel :) z powodzeniem wykorzystując dla większości składów 
licencję cc by-nc-nd. dywagacje na temat zjawiska, że ludzie dochodzą do 
wniosku, że im się wszystko należy - nie wspominając o "odtwarzaczach" z 
rękami, czyli większością pseudo-dj'ów, którzy łamią prawa autorskie 
dość poważnie publikując swoje remiksy. z ciekawostek - dystrybuujemy 
tez płyty na licencjach cc :) wiec na cd też jest wybór. wszystko zalezy 
od podejścia do zarabiana - bo jakby nie byo - o to chodzi, a muzycy 
niszowi - zarabiają na koncertach, a net i netlabel to siła ich 
promocji. mimo to, nie zmienia to faktu, ze uzyszkodnicy sieci p2p 
ograbiaja spora grupke wydawcow z cyrografem muzyka w reku i muzyków, 
którzy mają już sporo zer na koncie - nie zmienia to faktu, ze mimo 
wszystko "kradną" - nabywają "rozrywkę" drogą "kradziezy" - to tak jak 
wynieść wódkę z monopolowego pod kurtką.

pozdrawiam
paweł