Creative Commons Polska

[SasQ <sasq1 AT go2.pl>]

Dnia 20-11-2006 o 18:42:56 Jakub Chwalba napisał:

> Owszem tylko czemu Ty widzisz wszystko na czarno i biało?

Skąd ci to przyszło do głowy? ;-J

> Albo jest Twój kolega - autor kilku książek, który na nich nie zarabia,
> albo autor - właściciel Porsche.

Zarabia ;-) Tylko nie tyle, ile by chciał i ile powinien.
I bynajmniej nie jest to wina użytkowników sieci p2p ;-P
Ten przykład z Porshe nie miał ukazywać mojego monochromatycznego wzroku  
;-)
tylko miał to być kontrastowy przykład. To nie ja twierdzę, że jeśli autor
mało zarabia, to jego opinia nie jest godna uwagi i można ją pominąć, a jak
autor zarabia dużo, to dzieje mu się większa krzywda i wtedy jego zdanie
się liczy ;-P  Wręcz moim zdaniem bogaty autor wielu bestsellerów, który
jeździ Porshe, raczej nie poczuje różnicy, że mu kilka książek mniej czy
więcej qpili, ale gdy wydawca go odpowiednio napuści, to będzie fakał na
"piratów" raczej ze względów ideowych, niż materialnych :-P

> Zresztą nie ważne ile ktoś zarabia. Ma prawo - prawo wyłączne i wara  
> innym
> od tego prawa.

To znaczy że dozwolony użytek własny należy zlikwidować? ;-)
Przecież to godzi w prawa autora i decyduje się za niego ;-)

> To autor podejmuje decyzje jak udostepnia utwór.

Raczej wydawca, to raz. A dwa, że o pewnych rzeczach jednak nie może
decydować. Np. nie może decydować o tym, co ja zrobię z już udostępnionym
przez niego utworem, za który mu już raz zapłaciłem. Obecnie dąży się
do tego, żeby jednak dać autorom takie prawo by decydował np. ile razy
odsłucham jego muzyki, kto czyta jego książkę i kiedy, albo na sprzęcie
jakiej firmy. Mami się autora korzyściami, jakie mógłby osiągnąć, gdyby
od pożyczenia książki sąsiadowi też mógł pobierać opłaty ;-P [mówię tu
oczywiście o DRM]. Kto by na to nie poszedł? ;-J

> Zresztą po co piracić jak można wydać na liencji CC?

Kiedyś mu to proponowałem, ale nie rozumiał o co mi chodzi ;-J
[strona CC powinna być chyba bardziej "user friendly" ;-J]

> Nie mogłeś zweryfikować wypowiedzi kolegi autora wielu książek zanim
> wysłałeś to na grupę?

Zdaje mi się, czy się nabijasz z tego "autora wielu książek"? :-|
Wypowiedź wysłałem bez zmian, nic nie weryfikowałem, bo nie lubię
cenzury i zakłamania.

> Niestety ani Ty ani kolega autor kilku książek nie myślicie jak
> Lessig. Zresztą diabli wiedzą o czym myślicie, bo raz jest o
> piraceniu, a raz jest o CC.

Ja na początku zapytałem tylko o sieci p2p, i prosiłem o nie mieszanie
do tego swoich ideologii czy moralności, a chciałem jedynie poznać
wykładnię prawa na ten temat. Trochę mnie zaskoczyło jak po raz
kolejny niektórzy chcieli błysnąć swoją moralnością i posypały się
epitety w stylu "złodziej", "komunista" i nie zdziwiłbym się nawet
jakby ktoś mnie nazwał "masonem" ;-J Odniosę się do tego jak pozbieram
wszystko do kupy.

> Dla Lessiga najważniejszy jest twórca, dlatego są licencje CC.

Co do Lessiga, to też przecież czytałem jego książkę. Nie wiem czy to,
co tam pisał, to jest to, co myśli, ale właśnie o jego stosunek do
"piractwa" i sieci p2p mi chodzi. Przecież praktycznie cała książka
ukazuje, czym "piractwo" jest, a czym niektórzy by chcieli, żeby było.
Zgadzam się z Lessigiem, również co do tego, że autor powinien
otrzymywać stosowne wynagrodzenie i nikt mu tego prawa nie odmawia,
nawet ja.

> Lessig nie zachęca do piracenia tylko do wydawania na licencjach CC.

Pewnie że nie zachęca, bo wtedy trudno by mu było wydać taką książkę ;-D
Jednak przez całą prawie książkę wyjaśnia, czym piractwo JEST, a czym
[wbrew obiegowej opinii] NIE JEST. Wyjaśnia też, że bez "twórczości w
stylu Disneya" [żeby nie nazywać tego "piractwem" ;-D] nie byłby możliwy
żaden rozwój kultury, czy przemysłu medialnego.
Przypomnij sobie też, na jakie grupy Lessig podzielił użytkowników sieci
p2p. Ile procent z nich wszystkich robi jego zdaniem coś złego? ;-)

> Następna niesamowita rzecz. Ciągle usiłujecie usprawiedliwiać szkodę
> jaką wyrządzają p2p jakimiś ich drobnymi pozytywnymi aspektami.

Już mówiłem, że aby mówić o SZKODZIE, to należałoby ją najpierw
udowodnić. Tyle się mówi o szkodzie, ale nikt udowodnić jej nie
potrafi [chyba że ma szwadron prawników i dużo kasy ;-P]. Dlatego
moim zdaniem nikt tu niczego nie próbuje usprawiedliwiać, bo nie
ma czego.

> To, że jeden "autor" cieszy sie że jego książka rozeszłaby
> się w internecie, nie znaczy że wszyscy tak uważają.

Aha, czyli jak ja podaję prawdziwy przykład z życia, słowa
żywego autora i jego wypowiedzi, to nie należy się tym zbytnio
przejmować ;-P  Ale jak jacyśtam bliżej nieokreśleni autorzy,
których nazwisk się nie podaje, coś rzekomo się skarżą na
"piratów", to już jest argument ;-J  Sooper :-P

> Ciekawe co na ten temat sądzi np. Kazik, który swego czasu
> kiedy jeszcze nie było mp3 i p2p tylko stadiony dziesięciolecia,
> inne giełdy i zwykłe piractwo pisał na swoich płytach:
> "kto kupuje płyty od złodzieja jest k...sem i niech s....dala"

Tak, i popieram to co on mówi. Dlaczego tym razem popieram?
Dlatego że tym razem mowa jest o rzeczywistych złodziejach.
Bo w tym przypadku oni tymi jego płytkami skopiowanymi
HANDLOWALI NA BAZARZE! Czyli zarabiali na czymś, czego
autorami wcale nie byli, nie oddając ani grosza ze swego
zysku prawowitemu autorowi. Tak, oni kradną, i temu chyba już
nikt nie jest w stanie zaprzeczyć.
Ja jednak cały czas mam na myśli przypadek, gdy ktoś
dzieli się ZA DARMO! Wtedy taki ktoś NIC NIE ZARABIA, więc
w tym wypadku autor nie może domagać się za to kasy, którą
rzekomo mógłby zarobić. Bo tak myśląc to mógłby sobie twierdzić,
że jego wspaniałą płytę powinien kupić każdy mieszkaniec naszej
galaktyki, a ponieważ nie kupuje, to naraża go na straty :-P
Gdy nie ma zysku "pirat", nie może zysku oczekiwać autor.
[oczywiście cały czas używam tu słowa "autor" jako kogoś,
do kogo należą autorskie prawa majątkowe, a wszyscy wiemy,
że w ogromnej większości przypadków autorzy są zmuszeni
przenieść te prawa na wydawcę ;-P].

> Myślę że dzisiaj Kazikowe ostrzeżenie powinno brzmieć: kto
> udostępnia utwory w sieciach p2p "jest k...sem i niech
> s....dala"

Jesli tak, to powinien te same słowa skierować do użytkowników
bibliotek publicznych [które też najpierw jego książkę kupiły,
a później udostępniają je O ZGROZO! ZA DARMO! każdemu swojemu
klientowi, czy to się autorowi podoba, czy nie ;-P], każdego
kto czyta książkę/słucha płyty w sklepie zanim ją qpi, każdego
kto zrobi kopię sąsiadowi itp.
Sieć p2p przyrównałbym tutaj właśnie do czegoś w rodzaju
biblioteki, bo jeden "bibliotekarz" kupuje od autora, a później
"pożycza" każdemu zainteresowanemu za darmo i do woli.

> "Co Pan/Pani na to żeby na drugi dzień po wydaniu Pańskiej
> książki ukazała się ona w sieciach p2p w formacie pdf?
> Oczywiście nie zarobi Pan/Pani na niej wiele

I znów to samo ;-/  To już staje się nudne...
SKĄD WIESZ ŻE NIE ZAROBI??
Między innymi stąd było moje pytanie odnośnie książki Lessiga,
bo sprawdzenie czy promocja tej książki w Internecie miała
korzystny, czy niekorzystny wpływ na sprzedaż wersji papierowej,
byłaby niezłym eksperymentem i myślę, że Lessig właśnie w takim
celu [choć może nie jedynie] wydał ją w taki własnie sposób.

> Twój kolega autor kilku książek nie jest reprezentatywnym
> przedstawicielem twórców.

No to ciekawe kto jest ;-P


--
SasQ

Programowanie gier:   http://www.wsi.edu.pl/~sistudem/
Świadome śnienie:     http://ldmasta.w.interia.pl/